Zbigniew Bieńkowski Rozmowa Ty jesteś częścią, a ja stroną świata, ty wiesz o Ziemi, a o mnie wie przestrzeń. Jesteśmy wzajem tak jak zysk i strata, gdy ty westchnieniem, ja jestem powietrzem.
Ja mam kształt własny, ty nie masz go wcale, ja jestem świateł i cieni przyczyną. Kiedy krajobraz w mych oczach zapalę, to tylko wtedy możesz go ominąć.
Ty tworzysz światło, a ja formę światła, która z ciemności postać blasku weźmie i każdą gwiazdę, co z przeczuć twych spadła, wyśni na jawie, by świeciła we śnie.
Ja jestem z Ziemi i na jej obszarze mogę ci niebo zbliżyć lub oddalić. Krwią swoją twoje pragnienia zagaszę, nim gmach przestrzeni od nich się zapali. Tyś jest budowlą, ja jestem jej stylem. Kiedy natchnione wzrokiem do dotyku kamienne nieba legną w ziemskim pyle, ja będę jeszcze pojęciem gotyku. Gdy wieczność stawać się zacznie na Ziemi i obowiązki serca kamień przejmie, ty będziesz trwaniem, które się nie zmieni. Ja pragnę więcej: aby żyć śmiertelnie.
Johann Wolfgang Goethe Kochająca pisze Widzieć, jak na mnie patrzysz, i w twe oczy patrzeć, Na ustach poczuć twoich ust pocałowanie - Która już tego szczęścia doznała - czyż dla niej Mogą być teraz inne radości bogatsze?
Z dala od Ciebie, obca dla swoich - kołacze Jedno wciąż moich myśli pasmo nieprzerwane I zawsze ta godzina przyjdzie niespodzianie - ta jedna, i pierś zadrga, i wybuchnę płaczem!
Lecz po chwili wysycha już łza. Szepczą wargi: Przecież on kocha, przecież nawet w tym momencie Sięga jego myśl ku mnie, jak moja ku niemu... O, usłysz szept daleki tej miłosnej skargi! Ty wiesz: moje największe i jedyne szczęście To twa przychylność dla mnie. Daj znak sercu! Przemów.
Johann Wolfgang Goethe List zakochanej Jedno spojrzenie, miły, twoich oczu I na mych ustach jeden pocałunek - Czyż może znaleźć upojniejszy trunek, Kto choć raz w życiu tę słodycz ich poczuł?
Z dala od Ciebie żyjąc na uboczu Tobie poświęcam mą myśl i frasunek; Serce potrąca wciąż tę samą strunę Jedną, jedyną... i łzy płyną z oczy.
Po licu spływa łza i zaraz wysycha; Kocha mnie - myślę - więc czemuż w tę miłość Mam nie uwierzyć, choć taka daleka? O, usłysz skargę mych miłosnych wzdychań! Twa wola moim szczęściem - i mą siłą - Daj znak, na który me serce tak czeka.
Joanna Brzostowska Nie rozłączą nas Nie rozłączą nas pożegnania: wracamy do siebie zawsze. Mądre są nasze serca i od myśli stokroć łaskawsze.
Przejechaliśmy lekkomyślnie jeszcze jedną szczęścia stację. Byłam winna? Gniewasz się na mnie? Oboje mieliśmy rację.
Gdy się kocha wszystko jest prawdą. Nawet kłamstwo w prawdę się zmienia. Ginie przepada żal od jednego uściśnienia. Lecz nie można błądzić na wichrze by tej prawdy słowa usłyszeć. Skryć się trzeba w domu wieczorem i we dwoje wtulić w ciepło i ciszę.
Kazimiera Iłłakowiczówna Miłość Była podobna do śmierci -- w smaku słodka, żelazna w dotknięciu, mówiła słowa wolniutkie w półśnie, w drapieżnym ziewnięciu, była podobna do głębi przybrzeżnej w wartkim potoku, miała oczy ciemnym mułem nabiegłe, miała włosy z wonnego mroku. Trzymała mnie związaną za ręce, trzymała mnie przykutą za barki, zgasiła wszystkie myśli półszeptem, jak struchlałe pod czaszkąogarki i złożyła mi głowę -- ciężką jak ołowiu złom - na kolanie, przysięgając, że nie pójdzie przenigdy, że od kolan już moich nie wstanie.
Kazimiera Iłłakowiczówna Rzeka Rozbija mnie o kamienie każde twe westchnienie. Jam jest żywioł bieżący, płynny, a tyś - brzeg, postawiony na to, byś mnie strzegł. Polujesz na łąkach, liczne i celne twe strzały mordują na mej piersi ptactwo dzikie i kaczuszki białe: ścinasz olchy i dęby, drzewa pomne wieków, i puszczasz je na wody me, aby kłody uniosły daleko. I przychodzisz i klękasz - zziajany, brudny i spragniony- nade mną, a ja odbijam w sobie obraz twój zmącony i - gdy mnie pijesz - staję się chłodna i czysta, i lekka, a dusza ma przez skrwawione ręce twe przecieka, przecieka.
Kazimiera Iłłakowiczówna Sam na sam Obejmij mnie, pokochaj... Jesteśmy sami, sami... ...Wicher przebiega po włosach, wicher potrząsa oknami... Ręce mam zimne, przybiegłam -- jak liść z pustego ogrodu do ciebie, do oczu twoich o barwie ciemnego miodu.
Aż tutaj wieją wichury twardo splecione warkocze... ...Zamknij okno... Skończone zaklęcia i czary smocze: smok mój ułoży się kołem w dziwaczne snu arabeski, będzie różowy jak muszla lub -- jeśli każesz -- niebieski,w ogromne, płetwiaste łapy jak w wieka zamknie pogrzebne wszystko, co obok istnieje dalekie i niepotrzebne, wszystko, co dzwoni i szczęka, gwiżdże i brzęczy łańcuchem, wszystko, co nie jest liściem zziębniętym i wiatru podmuchem